Mój rekord utraty dwóch scooterów podczas WSOP musi niestety zostać zrewidowany. Ostatniego dnia turnieju ochrona Kasyna Rio znalazła go na 18 piętrze budynku. Był w idealnym stanie, jednak w między czasie kupiłem sobie najnowszy model Pride Maxima i nie mogę go zwrócić, tak więc obecnie mam 3 scootery, więc jeśli ktoś akurat jakiegoś potrzebuje, dajcie mi znać!
Doszedłem do wniosku, że jestem kompletnym idiotą i zdegenerowanym hazardzistą. Totalnie wykończony WSOP, zdecydowałem się wziąć udział w turnieju rozgrywanym w Bellagio $ 15 000 Tournament. Stanąłem na wysokości zadania pierwszego dnia, ale już drugiego dnia wyleciałem. Na boku miałem kilka dobrych zakładów – zagranie dość głupie jak na 74-latka, który po raz pierwszy w swoim życiu widział jak trzęsły mu się ręce. Pozytywną kwestią w całej sprawie jest to, że wygrałem sporo w Cash Games, jednak wiem, że zanim na serio zacznę grać w pokera, muszę się stąd wydostać i odpocząć.
Mój syn Todd jest obecnie na 10 miejscu, a w Bellagio pozostało już tylko 50 graczy. Pewnie, że chciałbym zobaczyć jak zgarnia te 1 600 000 $, które przeznaczone są dla zwycięzcy. Jest on dobrym graczem i od dawna należy mu się zwycięstwo. Przynajmniej godziny gry podczas turnieju w Bellagio są dobre. Dzięki temu, że kończysz grę około godziny 21.00 możesz się wyspać. Chciałbym, żeby wszystkie turnieje, takie były. Mógłbym wtedy brać udział w o wielu więcej.
Pierwszego dnia, kiedy przy stole siedzi 10 uczestników, gra toczy się naprawdę wolno, tak więc, żeby nie nudzić się w przerwach pomiędzy kolejnymi rękami, wziąłem ze sobą książkę “The Zen Book”. Wiem, że mówi ona o Buddzie, jednak nie posiadam szerokiej wiedzy, jeśli chodzi o związane z nim wierzenia. Ludzie chyba myślą, że Budda to Bóg, ale nie jestem pewien. Jestem wierzącym chrześcijaninem i nie szukam nowych religii, ale słyszałem wiele na temat Zen, dlatego ją przeczytałem. Mądrość zawarta w tej książce naprawdę mi zaimponowała. Większość ze światowych religii ma jakieś pozytywne wierzenia, które zostały utrwalone na papierze, jednak ta książka nauczyła mnie, że zawsze powinieneś być z siebie zadowolony. Wydaję mi się, że zawsze, wywierałem na siebie o wiele za dużą presję.
Wygląda na to, że około 40 byłych koszykarzy wraz z żonami zjawi się w Montanie na zjeździe uniwersyteckim. Nawet nieźle jak na chłopaków, którzy grali ze sobą ponad 50 lat temu. Większość z nich to nauczyciele lub pastorzy, ale wszyscy to wspaniali ludzie, z którymi utrzymywałem kontakt przez wszystkie te lata. Nie mogę się doczekać, żeby ich zobaczyć.
– DB